Forum www.walinski.fora.pl Strona Główna www.walinski.fora.pl
Forum Oficjalnej Witryny Marcina Walińskiego
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Marcin Waliński: Wygraliśmy ten mecz doświadczeniem.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.walinski.fora.pl Strona Główna -> Plus Liga
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jolanta




Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 21:31, 11 Paź 2012    Temat postu: Marcin Waliński: Wygraliśmy ten mecz doświadczeniem.

Podopieczni trenera Makowskiego wywiązali się z roli faworytów i pokonali akademików z Częstochowy w trzech setach. - Wygraliśmy ten mecz doświadczeniem i tym, że jesteśmy zgrani - skomentował Marcin Waliński, przyjmujący bydgoskiego zespołu.

Nie był to długi mecz. Wygraliście 3:0, nie sprawiając większej niespodzianki i utrzymując przewagę zarówno w przyjęciu, jak i w ataku.

Marcin Waliński: - To fakt, nie wiedzieliśmy, jak Częstochowa będzie grać w tym sezonie, bo nie mieliśmy okazji sparować z nimi przed startem rozgrywek. Wiedzieliśmy, że to nowa drużyna, że przyszło do niej wielu młodych chłopaków z Młodej Ligi. Wiadomo, że młodość ma swoje prawa. Czasami jest tak, że wychodzi wszystko i idą jak burza, a czasem tak, że jak się "przytną", to nie idzie im wcale. Wydaje mi się, że wygraliśmy ten mecz doświadczeniem: mieliśmy wszystko poukładane, gramy ze sobą już drugi sezon. Nie było żadnych nieporozumień - może z wyjątkiem jednego, kiedy piłka spadła nam w boisko. Wygraliśmy tym, że jesteśmy zgrani. To procentuje w meczach i mam nadzieję, że będzie procentować dalej.

I ty miałeś okazję zaprezentować się na boisku. Wejście - i od razu punkt w bloku, gratuluję.

- Dziękuję bardzo. Jakoś się udało, to pewnie fuks... (śmiech). Nie, przepraszam - żeby nie było - Andrzej Wrona mi podpowiedział, abym pomógł mu do środkowego. Zrobiłem to, co musiałem zrobić, pomogłem mu i udało się zablokować rywala. Najważniejsze jest to, że jeżeli mam okazję wejść na boisko i pokazać się, to żeby to nie ujmowało całości. Aby poziom, na którym cały czas gramy, został utrzymany i żebym próbował pomagać drużynie tak, jak potrafię. Nie jestem w stanie nikogo zastąpić. Miałem jedynie okazję grać wcześniej w miejsce Stephana [Antigi - przyp. red.], ale jego się nie da zastąpić. Moje zadanie to wejście na boisko i wykonanie wszystkiego jak najlepiej. Mam po prostu robić swoje. Nie będę oceniał, czy zagrałem dobrze, czy nie - inni się tym zajmą. Najważniejsze, by było tak, że wygrywamy wszyscy. Fajnie, że czasem znajdzie się ktoś, kto pociągnie grę w trudnych momentach, ale nasza przewodnia myśl brzmi: "liderem musi być cały zespół, a nie jedna osoba".

Częstochowianie mieli w sobotę dodatkowy problem - Andrzej Stelmach, jeden z filarów drużyny, dzień wcześniej odniósł kontuzję. Myślisz, że mogło im to podciąć skrzydła?

- Możliwe, że tak. Trzeba by było zapytać chłopaków z Częstochowy. Nie wiem, w jakim zestawieniu zaczynali wcześniej, na sparingach - czy grał młodszy Marcin Janusz, czy też Andrzej Stelmach. Ale z tego, co widziałem, to Marcin Janusz też grywał. Myślę, że jeśli mieli trochę podcięte skrzydła, to dlatego, że Andrzej Stelmach jest bardziej doświadczonym zawodnikiem niż Marcin Janusz. Na rozegraniu brakowało im właśnie doświadczenia, ale Marcin Janusz ma jeszcze swój czas. Na pewno dojdzie do takiej perfekcji, jak chociażby Andrzej Stelmach.

Podobnie na przykład Kacper Piechocki - ich skład jest wyjątkowo młody...

- To prawda. Ich libero to najmłodszy człowiek, który gra w PlusLidze. Ale fajnie, że widać, iż Młoda Liga przynosi efekty, że młodzi zawodnicy wchodzą do dorosłej PlusLigi. Z meczu na mecz częstochowianie na pewno będą się rozkręcać. Widziałem, jak grali na Memoriale Arkadiusza Gołasia - w pojedynku ze Skrą zaprezentowali się świetnie. Wydaje mi się, że sprawią niejedną niespodziankę - to tylko kwestia tego, żeby się trochę rozegrali. Mecz z nami to było ich pierwsze spotkanie, pierwsza trema. Ciężko jest grać przy trybunach, na które przyszło naprawdę dużo ludzi. Dodatkowo, nasza hala jest specyficzna.

Rozmawiała: Magdalena Bojdo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bartosz




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 21:44, 27 Lis 2012    Temat postu: Marcin Waliński - nie można nas lekceważyć!

Drużyna Piotra Makowskiego w 5. kolejce PlusLugi pokonała Resovię Rzeszów. - W poniedziałek pokazaliśmy, że jesteśmy naprawdę dobrym zespołem i rywale nie mogą nas lekceważyć - podkreśla bydgoski przyjmujący, Marcin Waliński.
Przede wszystkim gratuluję momentami fantastycznej gry z waszej strony i zupełnie przecież nieoczekiwanego zwycięstwa.

Marcin Waliński: - Wyszliśmy na ten mecz z nadzieją i wiarą w to, że wygramy. Duże brawa należą się przede wszystkim publiczności. Kibice przybyli bardzo liczną grupą i stworzyli naprawdę super atmosferę. To nam bardzo pomogło wygrać w poniedziałek z tak dobrym zespołem, jakim jest Rzeszów.

Mogliście wyjść na boisko bez presji - nie byliście stawiani w roli faworytów, jak miało to miejsce w poprzednich spotkaniach.

- To fakt, nie byliśmy faworytami, bo po przeciwnej stronie siatki stanął mistrz Polski. Dla nas to zwycięstwo to naprawdę święto, duże wydarzenie. Mam nadzieję, że jest to też dobry prognostyk na przyszłość.

Przed wami spotkania z coraz trudniejszymi rywalami. Poniedziałkowe zwycięstwo, jak to ująłeś, może stanowić przed nimi bardzo dobry prognostyk. Czy pozostałym ekipom też będziecie w stanie "urwać" jakieś punkty, albo może zawalczycie, podobnie jak z Resovią, o pełną pulę?

- Podchodzenie do meczu na zasadzie, że mamy w nim "urwać" jakieś punkty, to nie jest dobre nastawienie. Wychodzimy na boisko po to, żeby wygrać. Jeżeli się nie uda - trudno, przeciwnik był lepszy. Ale w poniedziałek pokazaliśmy, że jesteśmy naprawdę dobrym zespołem i rywale nie mogą nas lekceważyć. Jak mówiłem we wcześniejszych wywiadach - każdy mecz rozpoczynamy zmobilizowani tak samo. W każdym spotkaniu wyjdziemy i będziemy walczyć do ostatniej piłki. Kto się okaże lepszy, to wszystko zweryfikuje boisko.

Byliście w poniedziałek dodatkowo zmobilizowani porażką w Ankarze?

- Przegrane w Ankarze spotkanie to był mecz, w którym daliśmy z siebie wszystko. Zrobiliśmy co w naszej mocy, żeby go wygrać, ale po prostu się nie udało. Doprowadziliśmy do tie-breaka, przegraliśmy go. Później był "złoty set", w którym przeciwnicy okazali się zwyczajnie lepsi, ale pomogli im też sędziowie. Nie mogliśmy nic zrobić, jeżeli chodzi o sędziowanie. Złożyliśmy w związku z tym protest. Takich rzeczy nie można puszczać płazem. Piłki, które powinny być odgwizdane dla naszej drużyny, były odgwizdane dla Ankary. To jakaś paranoja, tak nie powinno być. Jeżeli chodzi o naszą mobilizację w poniedziałkowym meczu, to przed każdym spotkaniem jesteśmy zmotywowani tak samo. Wiadomo, że porażka mobilizuje do tego, by kolejny mecz wygrać. Czasami się za bardzo chce, no i się nie udaje. Do poniedziałkowego pojedynku mogliśmy podejść na luzie. Było widać, że wychodzi nam praktycznie wszystko.

Faktycznie, wychodziło wam w zasadzie wszystko, jedynie w trzecim secie złapaliście niewielką "zadyszkę".

- Tak, mieliśmy wtedy mały przestój. Rzeszów konsekwentnie to wykorzystał i straciliśmy seta. Ale najważniejsze jest to, że nie sprawdziło się powiedzenie "kto wygrywa 2:0, ten przegrywa 3:2". W czwartej partii potrafiliśmy pokazać, że nasza drużyna jest jednością i że potrafimy, po złej końcówce trzeciej odsłony, podnieść się i wygrać cały mecz z takim klasowym zespołem.

I to wygrać bardzo pewnie, bo do zaledwie piętnastu w ostatnim secie.

- Dokładnie. To, jak mówiłem wcześniej, było konsekwencją faktu, że wszystko nam wychodziło. Zagrywka, blok, przyjęcie - wszystko działało bez zarzutu. Michał Masny mógł się rozwinąć w rozegraniu (uśmiech). Jak dla mnie, pokazał kawał dobrej siatkówki. Chwała mu za to.

Ty też masz okazję się rozwinąć, bowiem coraz częściej otrzymujesz szanse gry w pełnym wymiarze. Jest to spowodowane kontuzją Marcina Wiki?

- Tak, gram kosztem zdrowia Marcina. Nie wiadomo - bynajmniej ja nie wiem - co z Marcinem jest. Wiem jedynie, że boli go kolano, i to boli go już bardzo długo. Czasami zdarza się tak, że zawodnik "wypada" przez jakiś ból, czy kontuzje. Wtedy trzeba wyjść na boisko i grać. Nie potrafię zastąpić Marcina, tak jak nie umiem zastąpić Stephane'a, o czym już wcześniej mówiłem. Każdy zawodnik jest inny. Mam nadzieję, że ja jako osoba też coś wnoszę do naszej gry i że w poniedziałek było widać, iż obojętnie, kto z naszego zespołu znalazłby się na parkiecie, z kwadratu czy z podstawowej szóstki, gra wyglądałaby dobrze i wszystko chodziłoby jak należy. Jesteśmy, jak wspominałem, jednością. Zespołem, który się bardzo dobrze rozumie.

Jak dotąd, radzisz sobie na parkiecie świetnie. Twoja gra wygląda, przynajmniej z zewnątrz, bardzo dobrze. Czy podobnie jest z perspektywy boiska?

- Jeśli moja gra wygląda z zewnątrz dobrze - to dobrze (śmiech). Bardzo się cieszę, że tak jest. Nie będę sam siebie oceniał, bo to nie mnie jest dane. Na pewno będę się starał, żeby wszystko uległo jeszcze poprawie. Dostaję szansę, staram się ją wykorzystać. Najważniejsze, że wygraliśmy mecz z Rzeszowem. Dopiero zaczynamy sezon i, jak na ten start, jest to dla nas duża zaliczka.


* Rozmawiała Magdalena Bojdo - 07 listopada 2012 roku Przegląd Ligowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
YOW




Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 16:56, 09 Gru 2012    Temat postu: Marcin Waliński: "Lubię kokosy i czekoladę"

Siatkarze Delecty Bydgoszcz mają za sobą bardzo dobry mecz przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Już w najbliższą sobotę zmierzą się natomiast na wyjeździe z ekipą Jastrzębskiego Węgla. Będzie to kolejny ważny pojedynek dla naszej drużyny.
W niedzielę (18.11.2012 roku) z dobrej strony zaprezentował się Marcin Waliński, zastępujący w wyjściowej szóstce swojego imiennika – Marcina Wikę, który jest kontuzjowany. Jak sam podkreśla, z każdym kolejnym spotkaniem czuje się na boisku coraz pewniej. Niewielu z Was pewnie jednak wie, że nasz przyjmujący przez 8 lat trenował zupełnie inną dyscyplinę sportu. Jaką? Tego i wielu innych ciekawych rzeczy dowiecie się słuchając wywiadu! Z Marcinem Walińskim rozmawiał reporter radia PiK – Eryk Hełminiak.
Eryk Hełminiak: Twoje sportowe życie rozpoczęło się w Trzciance, w ogóle się rozpoczęło i to nie sportowe również. I potem droga wiodła przez Bełchatów, może trochę opowiesz o tych miejscach?

Marcin Waliński: Znaczy Trzcianka wiadomo, Trzcianka moje miejsce, gdzie się urodziłem i zaczynałem stawiać pierwsze kroki jeżeli chodzi o siatkówkę. Na początku jak to każdy młody zawodnik, jako dziecko, że tak powiem zacząłem grać w piłkę przede wszystkim nożną. Zamiast tej piłki nożnej zacząłem się interesować karate. Ćwiczyłem 8 lat karate jako dziecko, zacząłem się interesować też siatkówką i tak trochę kolidowało, że tak powiem, i musiałem wybrać albo karate albo siatkówka. I postawiłem na siatkówkę. Grałem w Trzciance nie długo, w młodzieżowych drużynach. Wiedziałem, że w Trzciance nie będę mógł się jakoś tak rozwinąć za bardzo. Chciałem wyjść dalej z tą siatkówką. No i tak się złożyło, że miałem grać w Poznaniu, ale jeszcze tata gdzieś tam wynalazł w internecie ogłoszenie właśnie Skry Bełchatów, że jest nabór do klasy sportowej. Pojechaliśmy z tatą do Bełchatowa. Mama się bardzo bała wypuścić mnie gdzieś tak daleko jako młodego takiego zawodnika. Namawialiśmy mamę bardzo długo, no ale się udało. Zacząłem grać w Bełchatowie. Podejrzewam, że nigdzie indziej bym się tyle rzeczy nie nauczył jak w Bełchatowie, bo naprawdę sam prestiż tego klubu, Bełchatów to każdy chyba wie, pewien etap mojej drogi siatkarskiej. No i ten etap się zakończył na trzeciej klasie licealnej, na drugim roku w Juniorach.

Mimo młodego wieku masz na koncie sporo sukcesów. Zeszły rok chyba najbardziej udany – Mistrzostwo Młodej Ligi z Delectą, zostałeś najlepszym zawodnikiem tej ligi. Można powiedzieć najlepszym młodym zawodnikiem w Polsce. To jakoś podbudowuje, nie wiem, woda sodowa trochę uderza?

Znaczy (śmiech) woda sodowa nie. Ja nie jestem takim zawodnikiem, że jeżeli zdobędę jakąś nagrodę, to już nie wiadomo jaki ze mnie zawodnik. Jeżeli chodzi o te nagrody to motywują do pracy, bo cały czas trzeba pracować i tutaj nie ma innej opcji. Każdy nawet nie wiadomo w jakim wieku doświadczony zawodnik ma pewne wyuczone jakieś tam elementy siatkarskiego rzemiosła, ale trzeba nad tym pracować dalej, bo to nie da rady inaczej. Te nagrody motywują do pracy i dla mnie to jest po prostu taki zastrzyk energii, żeby dalej pracować, żeby dalej się piąć w górę i żeby po prostu mieć jakąś dodatkową szansę od trenera właśnie, żeby pograć.

Ty mówisz, że talent to tylko 5%, reszta to ciężka praca. A nie masz czasami dosyć tej harówki? Nie chciałbyś tak od czasu do czasu rzucić tego wszystkiego w pioruny, nie wiem, pójść na dyskotekę, spotkać się ze znajomymi, wypić piwo w pubie?

Tak, ja lubię ciężką pracę i od zawsze lubiłem ciężką pracę. Tak się nauczyłem przez karate, bo karate na pewno ukształtowało jakoś mój charakter i dla mnie to nie ma żadnego problemu. Ja zawsze znajdę czas, żeby się spotkać z kimś, nie mówię tu o piciu piwa, ale żeby się spotkać, wyjść, zobaczyć z kimś, a ciężka praca jest na pewno na pierwszym miejscu i widzę, że daje mi efekty na takiej zasadzie.

Twoja miłość do batonów kokosowych w czekoladzie to tęsknota za ciepłymi krajami, za jakimiś wakacjami i egzotyczną plażą?

To jest moje marzenie, żeby wyjechać w ciepłe kraje na wakacje, po prostu tam być, bo zawsze o tym marzyłem i cały czas o tym marzę. A batony to nie wiem, po prostu to jest mój smakołyk. Lubię kokosy i czekoladę i tylko i wyłącznie dlatego (śmiech).



źródło: Delecta Bydgoszcz - portal

Rozmawiał Eryk Hełminiak

Opracowała Małgorzata Mika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mateusz




Dołączył: 28 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz City

PostWysłany: Czw 13:57, 20 Gru 2012    Temat postu: Jesteśmy drużyną, która...

PlusLiga, Marcin Waliński dla s-w-o.pl: Jesteśmy drużyną, która na boisku funkcjonuje jak jeden organizm
Podopieczni Piotra Makowskiego we własnej hali odnieśli zwycięstwo nad niepokonaną dotąd ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, sprawiając sobie miły prezent. O przebiegu meczu, dobrej dyspozycji w polu serwisowym oraz wyrównanej walce w PlusLidze opowiedział Marcin Waliński, przyjmujący Delekty Bydgoszcz.

- s-w-o.pl: Ogromne gratulacje! ZAKSA do tej pory nie przegrała żadnego meczu. Wam udało się zatrzymać lidera! Ten mecz był do wygrania za trzy punkty?

- Marcin Waliński: Przede wszystkim, dziękuję bardzo za gratulacje! Tak, ten mecz był do wygrania za 3 punkty, ale najważniejsze jest to, że nie sprawdziło się stare siatkarskie powiedzenie i wygraliśmy to spotkanie w tie-break’u.

- s-w-o.pl: Drugi set zaczął się dla Was bardzo dobrze. Znakomita seria zagrywek Stephana Antigi zaowocowała dużą przewagą już na początku seta. Prowadziliście 2:0, wystarczyło postawić kropkę nad „i”. Czego zabrakło w tym trzecim secie?

- Czego zabrakło? My zeszliśmy ze swojego poziomu zagrywki, natomiast ZAKSA uruchomiła swoje dobre przyjęcie. To było powodem, że mecz zakończył się 3:2 a nie 3:0 czy 3:1.

- s-w-o.pl: Siatkarskie przysłowie mówi, że: „kto nie wygrywa 2:0, ten…”. W Waszym przypadku jednak to się nie sprawdziło. Dzięki kolejnej dobrej serii Antigi w polu serwisowym zdobyliście 2 punkty. Czy to właśnie zagrywka zadecydowała o tym, że wygraliście to spotkanie?

- To kolejny przykład, że to powiedzenie nie ma odzwierciedlenia A tak poważnie, dzisiaj to zagrywka była kluczem do zwycięstwa. My graliśmy na swoim dobrym poziomie, natomiast ZAKSA miała problemy z przyjęciem, które dzisiaj w 100% wykorzystaliśmy.

- s-w-o.pl: Po takim meczu na pewno w dobrych nastrojach przygotowywać się będziecie do kolejnego spotkania, tym razem na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem. To na pewno jest wymagający rywal. Co może być Waszym atutem w meczu przeciwko podopiecznym Lorenzo Bernardiego?

- Wydaje mi się, że naszym atutem przed każdym spotkaniem jest zespołowość. Nasza drużyna nie zmieniła się za bardzo od poprzedniego sezonu, doszło kilku zawodników młodszych i którzy grali już w Delekcie. Do każdego meczu przygotowujemy się tak samo, jesteśmy maksymalnie skoncentrowani, ale to boisko wszystko weryfikuje.

- s-w-o.pl: Pierwszą część sezonu zakończycie meczem z Indykpolem AZS Olsztyn, drużyną, która zdecydowanie spisuje się poniżej oczekiwań. Jednak jak już mogliśmy się przekonać, żadnego rywala nie można lekceważyć. Na pewno będziecie chcieli wygrać to spotkanie i dopisać do swojego konta kolejne punkty…

- Oczywiście, że będziemy chcieli zapisać na swoim koncie cenne punkty. Jednak tak jak powiedziałaś, nie wolno lekceważyć żadnego przeciwnika. Nasza liga pokazuje, że w tym sezonie każda drużyna może powalczyć o zwycięstwo nawet z tymi teoretycznie lepszymi rywalami. My wychodzimy na boisko i chcemy wygrywać. Żadnego innego celu sobie przed spotkaniem nie wyznaczamy. Jeżeli się nie uda – trudno – zespół przeciwnika był dzisiaj lepszy, ale najważniejsze jest to, żeby po meczu powiedzieć sobie, że zrobiliśmy wszystko co można było zrobić, aby wygrać ten mecz.

- s-w-o.pl: Po 7. kolejkach zajmujecie czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem 14 punktów. To dużo czy mało?

- Nie wiem, czy dużo czy mało. Jeszcze sporo grania przed Nami. Jednak dobrze, że potrafimy stawić czoła tym teoretyczne lepszym rywalom.

- s-w-o.pl: Ten sezon jest dla Ciebie czymś nowym. Sam podkreślasz, że uczysz się dopiero wielu rzeczy. Jednak z każdym meczem widać, że czujesz się coraz pewniej na boisku. Zarówno trener Makowski, jak i zawodnicy, darzą Ciebie dużym zaufaniem. Lepiej na pewno gra Ci się z takim wsparciem…

- Z meczu na mecz gra mi się coraz lepiej i czuję się pewniej. Na początku zawsze są nerwy, jednak po kilku piłkach ta trema gdzieś znika. Mam teraz szansę, aby pobyć na boisku pełnowymiarowo, ponieważ Marcin Wika ma problemy z kolanem. Ja staram się pomóc drużynie najlepiej jak potrafię i cieszy mnie fakt, że chłopaki i trener mi ufają. Jesteśmy drużyną, która na boisku funkcjonuje jak jeden organizm.

- s-w-o.pl: Za nami 7. kolejek PlusLigi. Przez te wszystkie tygodnie mieliśmy już kilka niespodzianek. O czym to świadczy? O wyrównanym poziomie polskiej ekstraklasy czy raczej o tym, że drużyny jeszcze nie są w najwyższej formie?

- Tak jak już wcześniej powiedziałem, wynika to raczej z tego, że mamy naprawdę wyrównaną ligę w tym sezonie. Każdy mecz to może być niespodzianka. I bardzo dobrze, że tak jest, bo siatkówka staje się coraz bardziej nieprzewidywalna, jeżeli chodzi o wynik meczu. Jednak jak każdy wie, najważniejsze będą play-offy.

rozmawiała: Emilia Kotarska


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mateusz dnia Czw 14:01, 20 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jolanta




Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 13:37, 27 Sty 2013    Temat postu: Działanie na boisku jak jeden organizm to jest recepta...

Delecta Bydgoszcz w środę pokonała akademików z Olsztyna. Mecz mógł podobać się kibicom, ponieważ obfitował w wiele ciekawych i niewiarygodnych akcji. O przebiegu tego spotkania, kolejnym starciu w PlusLidze i Challenge Cup opowiedział przyjmujący zespołu znad Brdy, Marcin Waliński.

- s-w-o.pl: Mecz z Indykpolem AZS Olsztyn zaczęliście od dużej straty punktowej. Co było tego przyczyną?

- Marcin Waliński: Ten mecz zaczęliśmy strasznie spięci i z dużym ciśnieniem na to, że te 3 punkty powinniśmy dzisiaj zapisać na swoim koncie. To ciśnienie powodowało, że nie mogliśmy grać tak jak najlepiej potrafimy. Oczywiście, zwracam również uwagę na postawę drużyny z Olsztyna, bo w pierwszych minutach meczu to oni dyktowali warunki.

- s-w-o.pl: Drugi set to zacięta walka punkt za punkt. Obie drużyny nie potrafiły wykorzystać pierwszej piłki setowej. Wygrana w tej partii pomogła Wam złapać wiatr w żagle?

- Po tej drugiej partii, gdzie gra toczyła się punkt za punkt zeszło z Nas ciśnienie, które jak wspominałem sami sobie stworzyliśmy. Był to ciężki set, bo gdyby wygrała drużyna przyjezdna, to mielibyśmy spore problemy, żeby cokolwiek zrobić dalej w tym meczu. Jednak to my wyszliśmy z tej partii, jak i z całego meczu, z tarczą.

- s-w-o.pl: Trzeci set to popis Waszej dobrej gry blokiem. Olsztynianie nie byli w stanie przebić się przez ten mur. W pewnym momencie seta prowadziliście już nawet 19:9. Jednak Indykpol AZS Olsztyn tanio skóry nie sprzedał i „dobił” do 19 pkt. Skąd tak długi przestój w Waszej grze w tej części seta?

- W trzeciej partii włączyliśmy nasze rezerwy w tym elemencie. Potrafimy naprawdę dobrze blokować i to potwierdziliśmy w tym secie. Ten przestój nie był spowodowany naszym rozluźnieniem tylko dobrą postawą Olsztyna, który mimo wysokiego wyniku walczył do końca. To właśnie cechuje ten zespół, bo tak naprawdę przy ich obecnej sytuacji nie mają nic do stracenia. Szanujemy każdego rywala, jednak czasami jest tak, że jak się bardzo chce to nie wychodzi.

- s-w-o.pl: W tym meczu widać było, że męczycie się z własną grą. Nie potrafiliście od początku złapać swojego rytmu meczowego. Czuliście jeszcze w nogach ten mecz z Jastrzębskim Węglem?

- Nie, raczej nie, bo w tamtym meczu zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić, aby wygrać i się nie udało. Urwaliśmy punkt i to też jest mała zaliczka dla nas. Każdy punkt jest ważny i trzeba go szanować. Ten mecz był ciężki, Olsztyn postawił naprawdę trudne warunki. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo i to się sprawdziło. Jednak tak jak mówisz, nie mogliśmy złapać swojego rytmu i to powodowało, że graliśmy tak jak graliśmy, a nie tak jak potrafimy.

- s-w-o.pl: Meczem z akademikami zamknęliście pierwszą rundę fazy zasadniczej. Co jest kluczem do tak dobrej gry Delecty Bydgoszcz i wysokiego miejsca w tabeli?

- Działanie na boisku jak jeden organizm – to jest recepta na naszą dobrą grę i na ten sezon. Jeżeli tylko będziemy pchać ten wózek w tym samym kierunku, możemy naprawdę daleko zajść.

- s-w-o.pl: Bilans Delecty w pierwszej części sezonu to 6 wygranych (Częstochowa, Kielce, Gdańsk, Kędzierzyn-Koźle, Rzeszów, Olsztyn) i 3 porażki (Warszawa, Bełchatów i Jastrzębie). Jak podsumowałbyś Wasze dotychczasowe występy na parkietach PlusLigi?

- Bilans korzystny, ponieważ potrafimy grać z tymi zespołami z „wielkiej czwórki”, to jest najważniejsze. Wychodzimy po to, żeby wygrać, ale przegrana z Jastrzębskim, jak już wspomniałem wcześniej, daje nam ten jeden punkt na razie nie ważny, ale później kto wie, być może najważniejszy.

- s-w-o.pl: Kolektyw – siłą Delecty?

- Oczywiście, że tak

- s-w-o.pl: . Po odpadnięciu z Pucharu CEV została Wam gra w Challenge Cup. Już w najbliższym czasie czeka Was dwumecz z drużyną z Izraela. Na pewno atutem jest to, że zagracie dwukrotnie przed własną publicznością…

- To fakt, mamy niedługo mecze z Izraelem. Najważniejsze, że gramy dwa u siebie, to jest na pewno o wiele lepsze dla nas, bo nigdzie nie musimy się wybierać. Mamy komfort psychiczny, bo chyba każdy słyszał, co się tam dzieje. Trzeba to oczywiście wykorzystać! Nie ma innego wyjścia Wierzymy, że damy radę, bo mamy 7 zawodnika, bez niego nie dałoby się grać i byłoby to bez sensu.

- s-w-o.pl: Rozgrywki nabierają tempa. W środę walczyliście z akademikami, a w sobotę zmierzycie się z Wkręt-metem AZS Częstochowa. Nie macie za dużo czasu na odpoczynek i regenerację sił…

- No to jest zmora nie tylko nasza, ale większości drużyn. Nie ma zbyt dużo czasu na odpoczynek, z tego też biorą się kontuzje i naprawdę trzeba uważać na zdrowie. W tym czasie najlepiej każdą wolną chwilę jak najlepiej wykorzystać do odpoczynku i fizycznego oraz psychicznego.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję również.

rozmawiała: Emilia Kotarska


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jolanta dnia Nie 13:40, 27 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.walinski.fora.pl Strona Główna -> Plus Liga Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin