Forum www.walinski.fora.pl Strona Główna www.walinski.fora.pl
Forum Oficjalnej Witryny Marcina Walińskiego
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Plus Liga: Play-off od porażki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.walinski.fora.pl Strona Główna -> Plus Liga
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jolanta




Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 18:31, 02 Kwi 2011    Temat postu: Plus Liga: Play-off od porażki

Fazę play-off czas zacząć. Bydgoszczanie walczą z ekipą Politechniki Warszawskiej o osiągnięcie historycznego sukcesu – piątego miejsca w lidze. Jak do tej pory, gospodarze są stroną wyraźnie dominującą. Wciąż jednak wierzymy, że uda się odwrócić niekorzystny wynik...
Mecz otworzyła seria trzech punktów zdobytych przez Nowaka, jeden atakiem i dwa zagrywką (3:0). Udany atak Siltali dał naszej drużynie pierwszy punkt, jednak trzy akcje później o czas musiał poprosić Waldemar Wspaniały – 6:1. Po nim błąd w zagrywce popełnił Salas, a bloku nie przebił Bartman (6:3). Na przerwie technicznej wyraźnie prowadzili jednak gospodarze – 8:4 – po ataku Żalińskiego. Po czasie skutecznie uderzał Szymański, a błąd popełnił Żaliński (8:6). W kontrze ten sam zawodnik pozostał już jednak nieomylny – 10:6. Gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, a po kolejnej świetnej zagrywce Nowaka i kontrze Statsenko, o drugi czas poprosił nasz szkoleniowiec – 14:8. Passę rywala przerwał dopiero Szymański, a atakujący warszawian sprowadził obie drużyny na drugą przerwę techniczną – 16:9. Po wznowieniu gry skutecznie atakował Jurkiewicz, jednak bydgoszczanie nie mogli zatrzymać bardzo dobrze spisującego się Statsenko (17:10). Akcje toczące się punkt za punkt zbliżały podopiecznych Radosława Panasa do zwycięstwa w premierowej odsłonie. Po bloku na Siltali było już 20:13, a wprowadzony na zagrywkę Kubiak od razu popisał się asem serwisowym (21:13). W końcówce skutecznie atakował i blokował Szymański (22:16), jednak to gospodarze po ataku z przechodzącej piłki Statsenko mieli piłkę setową – 24:16. Ten sam zawodnik zakończył pierwszą odsłonę – 25:17.

Pierwsza akcja drugiego seta, to udany atak Sopko (0:1), jednak po zbiciu Bartmana to gospodarze prowadzili 2:1. Po błędzie w ataku Siltali na parkiecie w jego miejsce pojawił się Pieczonka (4:1). Akcję później o czas poprosił Waldemar Wspaniały, na kontrze skutecznie zbijał bowiem Statsenko – 5:1. Tuż po nim nasz trener desygnował do gry Masnego. Passę rywala przerwał atak Szymańskiego (5:2), a chwilę później świetnie zbijał Sopko (6:3). Na pierwszej przerwie technicznej jednak podobnie jak w premierowej odsłonie, 8:4 prowadzili gospodarze. A obie drużyny na czas techniczny sprowadził błąd w zagrywce Pieczonki. Po wznowieniu gry, nasz zespół zdołał zniwelować część strat, a wszystko za sprawą bardzo dobrej zagrywki Jurkiewicza (8:7). W ważnym momencie ręki nie wstrzymał Sopko (10:8), jednak gospodarze wciąż utrzymywali bezpieczną przewagę. Po ataku z drugiej linii Żalińskiego, prowadzili 12:9. Chwilę później, dłuższą wymianę obiciem bloku zakończył Statsenko a błąd w przyjęciu popełnił Sopko i gospodarze prowadzili już 15:10. Po czasie technicznym gra naszej drużyny nie uległa zmianie (17:11). Brakowało skuteczności, a dodatkowo podopieczni Radosława Panasa świetnie spisywali się w polu serwisowym. Po asie Statsenko o czas poprosił nasz szkoleniowiec – 19:12. Po raz kolejny przy zagrywce Jurkiewicza udało się odrobić część strat (19:14), jednak zryw ten trwał zbyt krótko. Warszawianie wykorzystywali każdy najmniejszy błąd po naszej stronie. Po ataku Bartmana było już 23:18, a szczęśliwy as serwisowy tego zawodnika, dał jego drużynie piłkę setową. Odsłonę zakończył Pieczonka, atakując w aut – 25:18.

Set ostatniej szansy, bydgoszczanie rozpoczęli od prowadzenia 1:2, po skutecznej zagrywce Cervena. Walka w tym fragmencie seta toczyła się punkt za punkt (4:4). Świetnie spisywał się przede wszystkim Statsenko, który pozostawał praktycznie nieomylny w ataku (6:5). Błąd w tym elemencie Sopko natomiast, sprowadził obie drużyny na przerwę techniczną – 8:6. Po wznowieniu gry, w kontrze świetnie spisał się Bartman, a asem popisał się Kubiak i o czas zmuszony był prosić Waldemar Wspaniały – 10:6. Po nim skutecznie atakował Sopko, a błąd popełnił Nowak (10:8). Szczęśliwa akcja Kubiaka pozwoliła jego drużynie powrócić do czteropunktowej przewagi – 12:8. Gospodarze prezentowali się świetnie w obronie, podbijając większość ataków naszych zawodników. Po błędzie w zagrywce Cervena, Politechnika prowadziła 14:10. Z taką też zaliczką miejscowi zbiegli na drugą przerwę techniczną, a uczynili to po udanej krótkiej w wykonaniu Kreeka (16:12). Po powrocie na boisko, kolejną kontrę skutecznym atakiem zakończył Statsenko. Tym sam Waldemar Wspaniały zdecydował się przerwać grę (17:12), prosząc o czas. Za sprawą ataków Szymańskiego i Sopko udało się odrobić część strat (17:14). Po kolejnym skutecznym zbiciu atakującego akademików, wszystko wskazywało na to, że nie uda się już dogonić rywala (20:15). As serwisowy Kubiaka (22:15) przesądził o wyniku. Atak Bartmana dał ekipie gospodarzy piłkę meczową (24:16), a spotkanie zakończył atak z przechodzącej piłki tego zawodnika.

Składy:
Politechnika Warszawska: Salas, Bartman, Statsenko, Kreek, Żaliński, Nowak, Wojtaszek (libero) oraz Kubiak, Neroj,

Delecta Bydgoszcz: Lipiński, Szymański, Jurkiewicz, Cerven, Sopko, Siltala, Andrzejewski (libero) oraz Pieczonka, Masny, Owczarz


AZS Politechnika Warszawska – Delecta Bydgoszcz 3:0
(25:17, 25:18, 25:16)
Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]
Gra o wysoką stawkę trener stawia na starszych zawodników na chwilę wszedł tylko Łukasz Owczarz - brak w składzie: Marcina Walińskiego, Wojtka Kozłowskiego i Tomasza Bonisławskiego


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jolanta dnia Nie 12:35, 03 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andrzej




Dołączył: 13 Sty 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 12:10, 03 Kwi 2011    Temat postu: Plus Liga: Wojciech Jurkiewicz: "Mecz do jednej bramki&

Pierwszy mecz fazy play-off zakończył się porażką naszej drużyny - „Zostaliśmy zmiażdżeni przez Warszawę przede wszystkim zagrywką" - mówił po tym spotkaniu Wojciech Jurkiewicz, kapitan bydgoskiej ekipy.
Na konferencji prasowej powiedzieli:
Wojciech Jurkiewicz (kapitan Delecty Bydgoszcz) - „Gratulacje. Wynik odzwierciedla, że tak naprawdę był to mecz do jednej bramki. Zostaliśmy zmiażdżeni przez Warszawę przede wszystkim zagrywką i nie umieliśmy już później w żadnym z elementów nawiązać wyrównanej walki. Każdy set rozstrzygał się już w zasadzie w początkowej fazie i zasłużone zwycięstwo Politechniki"
Robert Prygiel (kapitan Politechniki Warszawskiej) - „Dziękuję za gratulacje. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale nie popadamy w hurraoptymizm, bo to dopiero pierwszy krok. Jednak jeżeli utrzymamy taki poziom gry, to nie powinno być problemów, bo dziś naprawdę graliśmy bardzo dobrze. To nie było tak, że Delecta grała słabo, tylko to była naprawdę nasza bardzo dobra gra w każdym elemencie"

Waldemar Wspaniały (trener Delecty Bydgoszcz) - „Nie ma tutaj za dużo co dodawać, do tego co powiedział Wojtek. Był to pierwszy mecz z serii, jednak trzeba wygrać trzy mecze. Dzisiaj zdecydowana wygrana Politechniki, będąc lepszym w każdym elemencie. Szczególnie na początku pierwszych dwóch setów w moim zespole nie było widać stuprocentowego zaangażowania, niestety. Politechnika gra naprawdę dobrze, szczególnie w zagrywce, a to było powiązane z atakiem i ze wszystkimi elementami. My musimy o tym meczu zapomnieć. Jutro jest niedziela, godzina 17:00, gramy następny pojedynek"

Radosław Panas (trener Politechniki Warszawskiej) - „Bardzo się cieszę ze zwycięstwa i z bardzo dobrej gry chłopaków we wszystkich elementach. Wszystko nam dzisiaj zadziałało, począwszy od zagrywki, ustawiliśmy sobie ten mecz. Później było nam łatwiej. Może tych punktowych bloków nie było zbyt dużo, ale jednak wyblok czy obrona, a co za tym idzie bardzo wysoka skuteczność w kontrataku sprawiła, że grało nam się zdecydowanie łatwiej. Ale tak jak mówił trener Wspaniały, jest dopiero 1:0 i trzeba wygrać trzy mecze. Już zapominamy o tym, co się dzisiaj wydarzyło i szykujemy się do jutrzejszego spotkania"

*z Warszawy, Anna Falk

Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andrzej




Dołączył: 13 Sty 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 12:15, 03 Kwi 2011    Temat postu: Staszek Pieczonka i Krzysiek Andrzejewski o meczu z Politech

Nie udało się nawiązać wyrównanej walki z ekipą Politechniki Warszawskiej - „Dzisiaj było po prostu słabo, ale jutro mam nadzieję, że będzie lepiej" - mówił po tym spotkaniu Krzysztof Andrzejewski. „Każdy dzień jest inny" - dodaje Stanisław Pieczonka.

Za nami pierwszy, zupełnie nieudany pojedynek przeciwko Politechnice Warszawskiej. Gospodarze wyraźnie dominowali na boisku, nie pozostawiając nam żadnych złudzeń. Rozstrzelali nas przede wszystkim zagrywką - „Zgadza się. W elementach ofensywnych po prostu górowali, zarówno w zagrywce jak i w ataku, czy to z kontry czy z pierwszej piłki, byli po prostu lepsi. Na ich dobrą zagrywkę, my też możemy odpowiedzieć swoją dobrą zagrywką, ale jest ciężko" - mówił po tym spotkaniu libero naszej drużyny. Cała trójka przyjmujących nie miała dziś łatwego zadania. Rywale zagrywali bardzo dobrze, efekty widać w statystykach – 15 asów serwisowych a tylko 2 naszej drużyny. To olbrzymia przewaga - „Dokładnie tak, ale tego mogliśmy się spodziewać, że będą bardzo mocno zagrywać. My jedyne co mogliśmy, to jakimś swoim ustawieniem po prostu to wszystko zmienić. Widać było, że trener szukał tego ustawienia. Troszkę w trzecim secie wyglądało to lepiej, ale jednak ta zagrywka była dzisiaj decydująca" - komentował Stanisław Pieczonka. Trudno się z nim nie zgodzić, choć przewaga podopiecznych Radosława Panasa była wyraźna także w pozostałych elementach siatkarskiego rzemiosła.

Już w początkowych fazach wszystkich trzech setów, siatkarze ze stolicy budowali swoją przewagę, dzięki temu grało się im zdecydowanie łatwiej. Nasz zespół natomiast nie potrafił odrobić tak dużych strat - „To wszystko jest oparte na ich dobrej grze. Jeżeli oni zagrają solidną siatkówkę, opartą na silnej zagrywce i kontrataku, to tak to wygląda. Budują tę przewagę punkt za punktem i potem jest ciężko" - wyjaśniał Krzysztof Andrzejewski, najbardziej eksploatowany zawodnik w przyjęciu zagrywki w tym spotkaniu. Na tak dobrą postawę rywala, trzeba jednak odpowiedzieć podobną grą, by móc toczyć wyrównaną walkę. Dziś takiej walki zabrakło - „Nie zagraliśmy dzisiaj tego, co potrafimy grać w zagrywce, a potrafimy grać nią znacznie lepiej. Musimy to udowodnić w jutrzejszym meczu. Jeśli uda nam się odrzucić ich od siatki i sami nie będziemy popełniać tylu błędów w przyjęciu, to będzie to całkiem inny mecz" - mówił po zakończonym pojedynku przyjmujący naszej drużyny.

Nadzieję na lepszą grę i zdecydowanie bardziej pozytywny dla nas wynik, ma także libero bydgoskiej ekipy - „Mam nadzieję, że ten jutrzejszy mecz będzie wyglądał zdecydowanie inaczej i naprawdę pokażemy swoją grę, bo ja cały czas wierzę, że my potrafimy grać i potrafimy grać bardzo dobrze. Dzisiaj było po prostu słabo, ale jutro mam nadzieję, że będzie lepiej" - ocenił podopieczny Waldemara Wspaniałego. Czasu na to, by zapomnieć i zresetować głowy, nie ma jednak zbyt wiele. Kolejna potyczka z Politechniką czeka nasz zespół już jutrzejszego popołudnia. Czy zdołamy do tego czasu wyrzucić z głowy, to co wydarzyło się dzisiaj i zagramy zdecydowanie lepiej? - „Możliwości mamy i na pewno jesteśmy w stanie walczyć i tutaj wygrać. Ale zobaczymy jak będzie jutro, bo każdy dzień jest inny" - zakończył Stanisław Pieczonka.

Miejmy nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie dla naszej drużyny znacznie lepszy. Z dzisiejszego meczu trzeba szybko wyciągnąć wnioski i jeszcze szybciej o nim zapomnieć, by jutro wyjść na boisko z podniesioną głową i walczyć do ostatniej piłki o cenne zwycięstwo.

*w Warszawie rozmawiała Anna Falk

Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]
Zabrakło czwartego przyjmującego Marcina Walińskiego!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andrzej




Dołączył: 13 Sty 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 12:21, 03 Kwi 2011    Temat postu: Martin Sopko: "Wygrali zasłużenie"

Politechnika Warszawska była dzisiaj zespołem wyraźnie lepszym od nas, co do tego nie ma żadnej wątpliwości - „Oni zagrywali bardzo fajnie i skutecznie atakowali, a my – słabe przyjęcie i słaby atak" - ocenił to spotkanie Martin Sopko.



„Kto zagrywa, ten wygrywa" - po raz kolejny sprawdziła się stara siatkarska zasada. Tak było w dzisiejszym meczu naszej drużyny przeciwko Politechnice Warszawskiej. Gospodarze nie dali nam większych szans, skutecznie wybijając nam z głowy myśli o zwycięstwie - „Oczywiście, dzisiaj w zagrywce i w przyjęciu byli zdecydowanie lepsi. My może zdobyliśmy dwa asy, chociaż staraliśmy się „kopać" zagrywką. Oni sobie jednak z tego nic nie robili i przyjmowali, może nie w punkt, ale z tego przyjęcia wyprowadzali skuteczny atak. My natomiast nie przyjmowaliśmy idealnie i zagrali nam chyba dziesięć asów. Z tego niedokładnego przyjęcia nie wyprowadzaliśmy skutecznego ataku i to decydowało. Oni zagrywali bardzo fajnie i skutecznie atakowali, a my – słabe przyjęcie i słaby atak" - ocenił dzisiejszy pojedynek w wykonaniu naszej drużyny, Martin Sopko. Nie można nie zgodzić się z tymi słowami. Jedenastokrotnie traciliśmy punkty po nieudanych przyjęciach zagrywki, nasi rywale tylko dwukrotnie. Skuteczność ataku całej drużyny oscylowała w graniach 42%, natomiast w ekipie Politechniki wyglądała ona znacznie lepiej – 68%. Dodatkowo błędy własne i nieporozumienia po stronie podopiecznych Waldemara Wspaniałego tylko spotęgowały rozmiar porażki...

Nasz zespół nie pokazał swojej gry. To było jedno z najsłabszych spotkań, które do tej pory rozegraliśmy. Przed meczem wydawało się, że będzie dobrze, a stało się inaczej. Uwagę na to zwrócił także nasz przyjmujący - „Przed meczem wszystko wskazywało na to, że będzie to dobre spotkanie i będzie walka. Ale jednak dzisiaj w każdym elemencie byli lepsi. Mnie osobiście brakowało takiej gry bez piłki, bo wiadomo, że gdy ma się ją na rękach, to czuje się lepiej. Asekuracja, czy gra w obronie dzisiaj po prostu u nas nie istniała. Gra z piłką była słaba, a gry bez piłki nie było wcale" - opowiadał podopieczny Waldemara Wspaniałego. Jeśli chcemy, by jutro taka sytuacja się nie powtórzyła, musimy zagrać zdecydowanie lepiej. Dzisiejsze zwycięstwo warszawian jest bowiem niepodważalne - „Dzisiaj Politechnika wygrała zasłużenie i jeżeli będą grali tak, jak grali dzisiaj, to będzie naprawdę bardzo ciężko" - realnie ocenił szansę naszej drużyny słowacki przyjmujący. Wszyscy zdajemy sobie jednak sprawę, co w tym spotkaniu nie funkcjonowało - „Nie zatrzymaliśmy ich blokiem i nawet nasz wyblok prawie nie istniał. A jeżeli do tego dołożymy grę bez asekuracji i katastrofalną grę w obronie, to trzeba przyznać, że tak naprawdę w każdym elemencie byli lepsi i wygrali zasłużenie" - powiedział po zakończonym pojedynku Martin Sopko.

O wyniku i stylu, w jakim przegraliśmy, trzeba jednak bardzo szybko zapomnieć. Czasu jest mało, ale jednak siatkówka to sport nieprzewidywalny, czasami decyduje dyspozycja dnia. Dziś przysłowiowy „dzień konia" miał atakujący ekipy z Warszawy, jutro może być zupełnie inaczej. Czy zatem możemy z nadziejami oczekiwać drugiego pojedynku? - „Jest to pierwszy mecz. Mogliśmy się spodziewać, że dzisiaj na nas wyskoczą i tak właśnie się stało, że nie nawiązaliśmy z nimi walki i wygrali z nami w godzinę 3:0. Jutro jest nowy dzień i wierzę, że będzie to inny mecz. Mam nadzieję, że na naszą korzyść" - zakończył przyjmujący bydgoskiej ekipy.

Początek jutrzejszego pojedynku również o godzinie 17:00. Podobnie jak i dziś, zachęcamy do śledzenia relacji na żywo na naszej stronie internetowej.

*w Warszawie rozmawiała Anna Falk

Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]
Moja skromna uwaga p. trenerze W. Wspaniały gdzie jest nasz młody zawodnik Marcin Waliński? Dlaczego p. go nie wystwia do meczu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bartosz




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 19:28, 03 Kwi 2011    Temat postu: Politechnika ponownie lepsza...

Za nami drugi pojedynek Delecty przeciwko Politechnice. Po dwóch pierwszych przegranych setach, bydgoszczanie zdołali rozstrzygnąć na swoją korzyść trzecią odsłonę. W czwartej partii już się jednak nie powiodło. Stan rywalizacji w play-off, to 2:0 dla warszawian.

Mecz otworzył udany atak Statsenko, a po zbiciu Bartmana było 2:1. Do wyrównania doprowadził Cerven (2:2), jednak ponownie pojawiły się problemy z przyjęciem zagrywki. Po bloku na Pieczonce gospodarze prowadzili trzema punktami. Akcję później o czas poprosił Waldemar Wspaniały – 6:2. Serię rywala przerwał atak Szymańskiego, a po ataku z przechodzącej piłki Jurkiewicza było 6:4. Tuż przed przerwą z szóstej strefy zbijał Sopko (7:5), jednak błąd w zagrywce Pieczonki, sprowadził obie drużyny do trenerów – 8:5. Po czasie technicznym z zagrywką Masnego nie poradził sobie Kubiak, co pozwoliło zniwelować część strat – 9:8. Udało się także powstrzymać blokiem Statsenko (10:9), a kapitalna zagrywka Sopko dała nam remis – 10:10. Rywalom ponownie udało się odskoczyć po bloku na Pieczonce (12:10), jednak bydgoszczanie szybko wyrównali (12:12). Po bloku na Bartmanie udało nam się objąć prowadzenie 14:15. Z jednopunktową zaliczką zbiegliśmy także na drugą przerwę techniczną, po ataku Jurkiewicza – 15:16. Po wznowieniu gry, gospodarze odzyskali prowadzenie – 17:16. Chwilę później ich przewaga wzrosła, bowiem asem popisał się Kubiak. Przy stanie 20:17 o drugi czas poprosił nasz szkoleniowiec. Po nim skutecznie atakował Szymański, jednak wręcz nieomylny dziś był Bartman (21:18). Niedługo później, po bloku na Sopko, miejscowi mieli piłkę setową – 24:20. Partię zakończył as serwisowy Bartmana – 25:20.

Drugą partię otworzył blok na Pieczonce, jednak po zagrywce w aut Kubiaka, to nasz zespół prowadził 2:3. Do kolejnego remisu doprowadził Cerven, popełniając błąd w zagrywce. Dotknięcie siatki po naszej stronie dało prowadzenie gospodarzom – 5:4. Świetny serwis Szymańskiego pozwolił Pieczonce zbijać z piłki przechodzącej (5:6). Tuż przed przerwą do remisu doprowadził Kubiak (7:7), jednak to bydgoszczanie zbiegli na nią z prowadzeniem 7:8. Po powrocie na parkiet nasz zespół zagrał świetnie w bloku. To właśnie po punkcie w tym elemencie Masnego na Kubiaku, o czas poprosił Radosław Panas – 7:10. Wprawdzie rywalom udało się odrobić część strat (9:10), jednak w ważnym momencie nie pomylił się Sopko. Ponownie też udało się powstrzymać Kubiaka – 9:12. W jego miejsce na parkiecie pojawił się Żaliński. Po asie serwisowym Masnego o drugi czas poprosił szkoleniowiec Politechniki - 9:13. Z sytuacyjnej piłki świetnie spisał się Szymański (9:14), jednak gospodarze starali się odrabiać straty (11:14). Dwa błędy własne bydgoszczan, zmusiły naszego szkoleniowca do wzięcia czasu – 13:15. Passę rywala przerwał Serafin, sprowadzając tym samym obie drużyny na czas techniczny (14:16). Po przerwie utrzymywała się dwupunktowa przewaga naszej drużyny. Dopiero nieporozumienie pomiędzy Serafinem a Szymańskim dało gospodarzom remis (18:18). Po szczęśliwej zagrywce Kreeka o czas poprosił Waldemar Wspaniały – 19:18. W końcówce miejscowi prowadzili 22:19, po autowym ataku Szymańskiego. Przewaga ta wystarczyła im, by spokojnie doprowadzić zwycięstwo do końca partii. Błąd Serafina dał drużynie Politechniki piłkę setową, a partię zakończył skutecznym zbiciem Statsenko – 25:21.

Trzecią odsłonę od asa serwisowego rozpoczął Masny, a po autowej zagrywce Nowaka prowadziliśmy 1:4. Świetnym atakiem popisał się Konarski, który rozpoczął tę partię w wyjściowym składzie (2:6). Passę naszej drużyny przerwał dopiero Bartman, jednak na przerwie technicznej prowadziliśmy 4:8, po kolejnym zbiciu Konarskiego. Po czasie pojedynczym blokiem popisał się Jurkiewicz i o czas poprosił Radosław Panas. Krótka rozmowa z podopiecznymi poskutkowała, bowiem Żaliński skutecznie zaatakował ze skrzydła (5:9). W ważnym momencie ręki w ataku nie wstrzymał.... Masny, zbijając skutecznie w trzeci metr (7:11). Nieporozumienie po naszej stronie pozwoliło jednak rywalom zbliżyć się na dwa punkty. O czas poprosił Waldemar Wspaniały – 9:11. Po nim skutecznie atakował Konarski, a asem popisał się nasz rozgrywający i tym razem to szkoleniowiec gospodarzy przerwał grę – 9:13. Bydgoszczanie utrzymywali jednak przewagę, a po błędzie Bartmana było 10:15. Na drugiej przerwie technicznej prowadziliśmy 11:16, po skutecznym zbiciu naszego atakującego. Po wznowieniu gry nadal byliśmy świadkami lepszej postawy siatkarzy Delecty, którzy utrzymywali rywala na dystans (13:18 po ataku Serafina). Po bloku Masnego na Bartmanie (14:20) trener gospodarzy zdecydował się na podwójną zmianę. Na parkiecie pojawili się Neroj i Prygiel, w miejsce Statsenko i Salasa. W końcówce gospodarze zaczęli odrabiać straty. Po bloku na Sopko o czas poprosił Waldemar Wspaniały, chcąc wybić z uderzenia naszych przeciwników – 18:22. Po nim, zimną krew zachował Serafin, wygrywając przepychankę na siatce (18:23). Atak z szóstej strefy Sopko dał nam piłkę setową – 19:24. Odsłonę tę zakończyła krótka w wykonaniu Jurkiewicza – 20:25.
Od prowadzenia 2:1, po ataku Kreeka rozpoczęli tę partię gospodarze. Po bloku na Żalińskim było jednak 2:3. Kapitalna akcja na środku Cervena dała nam kolejne prowadzenie, tym razem 4:5. Walka punkt za punkt doprowadziła nas do pierwszej przerwy technicznej, na której wygrywaliśmy 7:8, po ataku ze skrzydła Sopko. Po czasie efektownym atakiem popisał się Kreek, a as Bartmana dał jego drużynie prowadzenie 9:8. Do remisu doprowadził Sopko, zbijając z szóstej strefy (10:10). Po asie serwisowym Statsenko o czas zdecydował się prosić Waldemar Wspaniały – 12:10. Bydgoszczanie starali się walczyć o odrobienie strat, jednak gospodarze utrzymywali przewagę. Po ataku w antenkę Konarskiego było 15:11, a na drugą przerwę obie drużyny zbiegły po kontrze Bartmana – 16:11. Po wznowieniu gry passę rywala przerwał dopiero nasz atakujący (17:12). Blokiem na Statsenko popisał się Masny, jednak udana kiwka Bartmana nieubłaganie zbliżała nas do końca tego pojedynku – 20:13. Grę przerwał jeszcze nasz szkoleniowiec. Niewiele to jednak zmieniło. Blok na Siltali dał rywalom kolejny punkt – 22:14. Po błędzie naszego przyjmującego w zagrywce, gospodarze mieli piłkę meczową - 24:15. Spotkanie zakończył serwis w siatkę Cervena - 25:16.

Składy:
Politechnika Warszawska: Salas, Nowak, Kreek, Statsenko, Bartman, Kubiak, Wojtaszek (libero) oraz Żaliński, Wierzbowski, Neroj,

Delecta Bydgoszcz: Masny, Szymański, Jurkiewicz, Cerven, Pieczonka, Sopko, Andrzejewski (libero) oraz Konarski, Lipiński, Serafin, Siltala,



AZS Politechnika Warszawska – Delecta Bydgoszcz 3:1
(25:20, 25:21, 20:25, 25:16)

*z Warszawy, Anna Falk

Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie zobaczyliśmy młodych siatkarzy z Delecty: Marcina Walińskiego, Łukasza Owczarza, Tomasza Bonisławskiego oraz Wojtka Kozłlowskiego!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bartosz




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 21:21, 17 Kwi 2011    Temat postu: Plus Liga: Europa odjechała.....w play-off

Nie powiodła się próba odwrócenia rywalizacji w fazie play-off. W trzecim spotkaniu również to Politechnika okazała się zespołem lepszym, przypieczętowując wywalczenie piątego miejsca. Delecta podobnie jak przed rokiem, sezon kończy na szóstej pozycji.


Spotkanie otworzył skuteczny atak z kontry Nowaka. Pierwszy punkt dało nam zbicie z szóstej strefy Serafina (1:2). Po takim samym ataku Kubiaka było 2:4, a błąd w tym elemencie naszego przyjmującego podwyższył przewagę gości – 3:6. Z taką też zaliczką Politechnika zbiegła na przerwę techniczną, po skutecznym ataku Bartmana – 5:8. Po wznowieniu gry udało się odrobić straty. Wszystko za sprawą bardzo dobrej grze na kontrze Szymańskiego (8:8). Po kilku wyrównanych akcjach, przyjezdnym udało się jednak odskoczyć. Po bloku na Jurkiewiczu prowadzili 11:13. Tuż przed przerwą techniczną o czas zdecydował się prosić Waldemar Wspaniały – 12:15. Wprawdzie po nim udało się zdobyć punkt, jednak chwilę później obie ekipy ponownie zbiegły do swoich trenerów – 13:16. Po powrocie na boisko dłuższą wymianę skutecznym atakiem zakończył Sopko, jednak na zagrywce świetnie spisywał się Kubiak. Po asie serwisowym tego zawodnika o czas poprosił szkoleniowiec naszej drużyny – 14:19. Szczęście sprzyjało jednak ekipie przyjezdnych, a po bardzo dobrym zbiciu Kreeka, warszawianie wygrywali już 16:22. Po asie serwisowym Cervena i kontrze Szymańskiego o przerwę zdecydował się prosić Radosław Panas. Naszej drużynie udało się bowiem odrobić część strat – 19:22. Wybiło to z rytmu naszego środkowego, który zagrywał w aut. Ten sam błąd popełnił jednak Bartman (20:23). Po ataku Kreeka goście mieli piłkę setową, a partię zakończył atak z przechodzącej piłki Nowaka – 20:25.

Partię od udanego ataku rozpoczął Szymański, a po zbiciu Siltali było 2:0. Blok na Statsenko wymusił na trenerze Panasie wzięcie czasu (3:0). Po przerwie skutecznie zbijał Kubiak (3:1), jednak po udanej kiwce na blok Serafina prowadziliśmy 5:3. Tuż przed czasem technicznym świetnie atakował Szymański, a po błędzie komunikacji po stronie gości, obie ekipy zbiegły do swoich trenerów – 8:5. Po powrocie na boisko warszawianie odrobili część strat – 9:8 – po kontrze Bartmana. Po błędzie Kubiaka i asie serwisowym Masnego, wróciliśmy jednak do przewagi, a o czas poprosił Radosław Panas (12:8). Po wznowieniu gry przyjezdni starali się odrabiać straty. Po błędzie podwójnego odbicia Andrzejewskiego nasza przewaga zmalała do dwóch punktów (14:12). Passę przerwał Siltala, skutecznie zbijając z szóstej strefy, a po ataku Jurkiewicza obie drużyny zeszły na drugi czas techniczny - 16:13. Po powrocie na boisko, goście częściowo zniwelowali naszą przewagę (16:15). W ważnym momencie jednak na zagrywce pojawił się Masny, co pozwoliło nam na zbudowanie wysokiego prowadzenia – 21:16. Naszą passę przerwał dopiero Żaliński, wprowadzony za Kubiaka. Niewiele to jednak zmieniło. Po zagrywce w siatkę Nowaka mieliśmy piłkę setową (24:18), a partię zakończył atak ze skrzydła Serafina – 25:19.

Trzeciego seta rozpoczęliśmy od prowadzenia 2:1, po asie serwisowym Masnego. Swój zespół na prowadzenie wyprowadził Bartman (2:3), jednak po zbiciu Serafina i bloku na Statsenko odzyskaliśmy przodownictwo – 5:4. Wyrównana walka punkt za punkt doprowadziła nas do pierwszej przerwy technicznej, na której warszawianie wygrywali 7:8, po zbiciu Kubiaka. Po czasie błąd popełnił Szymański, jednak straty udało się szybko odrobić. Po asie Jurkiewicza było 9:9. Ponownie jednak rywale odskoczyli nam na dwa oczka, co wymusiło na trenerze Wspaniałym wzięcie czasu – 9:11. Nieskończone ataki mściły się na naszej drużynie. Warszawianie wykorzystywali wszystkie nadarzające się kontry, dzięki czemu udało im się zbudować wysoką przewagę – 9:14. Po drugiej przerwie wziętej przez Waldemara Wspaniałego na zagrywce pomylił się Kubiak (10:14). Jeszcze przed czasem technicznym udało się odrobić część strat (12:15 po błędzie Bartmana w przyjęciu). Po przerwie dla akademików, w aut atakował Bartman i dopiero zagrywka poza plac gry Sopko, sprowadziła obie drużyny do trenerów – 13:16. Po wznowieniu gry obserwowaliśmy walkę punkt za punkt. Po ataku Serafina było 16:18, jednak wciąż to przyjezdni kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Blok Nowaka na Cervenie sprawił, iż znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji (17:22). Po skutecznej kontrze Sopko, a chwilę później Serafina, nadzieje na pozytywny wynik w tej partii odżyły – 21:23. O czas poprosił Radosław Panas. Błąd w zagrywce naszego przyjmującego dał jednak piłkę setową siatkarzom ze stolicy, a odsłonę tę zakończył autowy atak Sopko – 22:25.

Od asa serwisowego Jurkiewicza rozpoczęliśmy czwarty set, a po kolejnej punktowej zagrywce, tym razem jednak Sopko, prowadziliśmy 4:2. Blok na Kubiaku wymusił na Panasie wzięcie czasu (5:2). Po nim kontrę wykorzystał Cerven, jednak po bloku na Sopko, nasza przewaga zmalała do dwóch punktów – 6:4. Tuż przed przerwą błąd w zagrywce popełnił Cerven, ale fenomenalnym zbiciem popisał się Konarski i na czasie technicznym prowadziliśmy 8:5. Po powrocie na boisko skutecznie zbijał Bartman (9:6), tym samym odpowiedział jednak nasz atakujący – 11:7. Warszawianie starali się odrabiać straty. Po dwóch blokach na Konarskim o czas poprosił Waldemar Wspaniały – 12:11. Po nim bydgoszczanie odzyskali wysokie prowadzenie, a wszystko za sprawą kapitalnych zagrywek Sopko (15:11). To właśnie po kolejnym asie serwisowym tego zawodnika, obie drużyny zeszły na przerwę techniczną – 16:11. Po wznowieniu gry w aut zbijał Statsenko i o czas poprosił Radosław Panas (17:11). Po nim warszawianie rzucili się do odrabiania strat. Po asie Kubiaka było 18:14, jednak w ważnym momencie blok rywala obił Serafin – 20:15. Na błąd w ataku Sopko natychmiast zareagował Waldemar Wspaniały, prosząc o czas – 20:18. Po nim świetnie spisał się Konarski, jednak byliśmy świadkami nerwowej końcówki. Po kolejnym autowym zbiciu Sopko było już tylko 21:20. Chwilę później warszawianie osiągnęli remis, a po ataku blok-aut Kubiaka byli na prowadzeniu (22:23). Piłkę meczową dał swojej drużynie Statsenko (23:24), a wybronił ją Szymański. Przy stanie 24:25 goście mieli kolejną piłkę na wagę meczu, a błąd w przyjęciu Andrzejewskiego dał im to zwycięstwo – 24:26.

MVP: Michał Kubiak

Składy:
Delecta Bydgoszcz: Masny, Szymański, Jurkiewicz, Cerven, Sopko, Serafin, Andrzejewski (libero) oraz Siltala, Konarski, Lipiński, Owczarz

Politechnika Warszawska: Salas, Statsenko, Kreek, Nowak, Bartman, Kubiak, Wojtaszek (libero) oraz Wierzbowski, Żaliński,

Delecta Bydgoszcz – Politechnika Warszawska 1:3
(20:25, 25:19, 22:25, 24:26)


Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jolanta




Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 21:45, 30 Kwi 2011    Temat postu: "Ale to już było..."

13 kwietnia dla siatkarzy Delecty zakończył się sezon 2010/2011. Dokładnie tydzień temu po raz ostatni kibicowaliśmy im w walce o zwycięstwo. Walka ta zakończyła się niepowodzeniem, a nasz zespół uplasował się na szóstym miejscu w tabeli...


Tydzień – dokładnie tyle minęło od ostatniego meczu naszej drużyny. Dokładnie tydzień temu zagraliśmy z Politechniką Warszawską. Dokładnie tydzień temu tak niefortunnie przegraliśmy czwarty set, a w konsekwencji całe spotkanie. 7 dni – tyle czasu mieliśmy już, by pogodzić się z tym, że to akademicy ze stolicy, a nie nasz zespół, będzie występował w przyszłym roku w europejskich pucharach. 7 dni – tyle czasu mieliśmy także, by zapomnieć widok schodzących z boiska ze spuszczonymi głowami siatkarzy naszej drużyny. Jednak tych 7 dni to mało, by móc obiektywnie i bez większych emocji ocenić to, co już za nami. By ocenić sezon 2010/2011.

Przecież zaczęło się dla nas tak udanie. Dokładnie 22 października 2010 rozegraliśmy na wyjeździe swój pierwszy mecz. Pojedynek z Tytanem AZS-em Częstochowa zakończyliśmy zwycięstwem po emocjonującym tie-breaku. Później jednak było już nieco gorzej. Porażki z teoretycznie słabszymi rywalami (Fart Kielce czy Pamapol Wieluń) sprawiły, że po sześciu kolejkach tak naprawdę nie wiedzieliśmy na co nas stać. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy także do końca pierwszej części fazy zasadniczej. Zagraliśmy niezły mecz przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi (3:1), bardzo dobrze spisaliśmy się w Rzeszowie (3:1), powalczyliśmy także z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (2:3), jednak 7 punktów zdobytych w meczach z drużynami wyżej notowanymi od nas, nie pozwoliły nam ocenić, w którym miejscu ligowej tabeli tak naprawdę jesteśmy (biorąc pod uwagę wcześniejsze wpadki).

Nasza pozycja zaczęła się jednak krystalizować w rundzie rewanżowej. Wygrywaliśmy te spotkania, które powinniśmy, prezentując przy tym niezłą formę. Już trzy punkty w starciu z Fartem Kielce pozwoliły nam na zajęcie szóstego miejsca. Później z każdym kolejnym meczem potwierdzaliśmy tę lokatę, broniąc jej wszelkimi siłami. Wprawdzie nie wyszedł nam pojedynek w Warszawie, nie udało się także urwać punktów Skrze Bełchatów, jednak w decydującym momencie, w decydującym spotkaniu i bezpośredniej konfrontacji, która rozstrzygała o tym, czy my czy Jastrzębski Węgiel znajdzie się w grupie mistrzowskiej, byliśmy zdecydowanie lepsi. 15 stycznia - ten dzień wszyscy kibice na pewno długo będą pamiętać, a szczególnie Ci, którzy pojechali do Jastrzębia, by wspierać nasz zespół w tym niezwykle istotnym spotkaniu. A ten występował już wtedy w osłabieniu. W najważniejszym meczu sezonu (na tamten moment) w dwunastce zabrakło Andrzeja Wrony i Stanisława Pieczonki. Nie poddaliśmy się jednak. Świetny mecz i zwycięstwo 3:1 zapewniło nam bezpieczne miejsce w lidze. „Szóstka jest nasza, szóstka do nas należy..." - tak śpiewali bydgoscy kibice opuszczający halę. To był sukces. Nikt tego nie ukrywał.

Czasu na świętowanie dużo nie było. Już trzy dni później rozgrywaliśmy kolejny ligowy pojedynek, później było jeszcze starcie pucharowe i ostatni mecz fazy zasadniczej. Kilka porażek z rzędu sprawiło, że atmosfera wokół zespołu zaczęła się zagęszczać. Pojawiło się wiele, niejednokrotnie krzywdzących opinii. Mówiło się, że 15 stycznia sezon dla Delecty się zakończył. Że szóste miejsce, czyli wypełnienie przedsezonowego założenia, usatysfakcjonowało zawodników i tak naprawdę nie mamy już o co grać. Zarzucało się nam brak zaangażowania, czym kwitowano prawie każdą porażkę. Takie opinie na pewno były krzywdzące, a sami zawodnicy w kulminacyjnym momencie pokazali, że nie są chłopcami do bicia. Właśnie w meczu ze Skrą Bełchatów walczyli punkt za punkt, agresja i sportowa złość wpłynęła na oblicze drużyny – chcieliśmy udowodnić nie tylko sobie, ale i wszystkim krytykom, że sezon wciąż trwa.

Zbawienna była dla nas trzytygodniowa przerwa w rozgrywkach, która dla naszej drużyny rozpoczęła się właśnie po meczu z ekipą Jacka Nawrockiego. Miała pozwolić na powrót do gry kontuzjowanych zawodników i wypracowanie formy na kluczową część sezonu. Do treningów powrócił Pieczonka, który też jako pierwszy z trójki kontuzjowanych pojawił się w dwunastce. Już po wznowieniu gry, do zespołu dołączył Dawid Konarski. Zanim to jednak nastąpiło w ostatnich meczach drugiej rundy na ataku występował Łukasz Owczarz, zastępując Grzegorza Szymańskiego, który również nabawił się drobnego urazu. Problemy kadrowe na pewno jednak nie są usprawiedliwieniem nierównej postawy naszej drużyny i serii porażek. Z całą pewnością możemy jednak stwierdzić, że miały wpływ na osiągane przez nią wyniki. Waldemar Wspaniały niejednokrotnie miał poważny ból głowy, nie tylko związany z wyjściowym składem, ale także z organizacją treningu.

Nie było jednak wyjścia i tuż przed startem fazy play-off trzeba było szybko zresetować głowy i zapomnieć o tym, co było. Wydawało się, że coś w naszej grze drgnęło. Pozytywnym impulsem miało być zwycięstwo w Warszawie w przedostatniej kolejce drugiej rundy. Przełamanie serii porażek i wygrana po dobrej grze, miała dodać naszym zawodnikom pewności siebie. Do play-offów przystąpiliśmy zatem z nadziejami i wiarą w to, że można trzykrotnie pokonać akademików. Dodatkowo byliśmy już prawie w optymalnym zestawieniu. Brakowało już tylko Andrzeja Wrony, a jednak nie udało się. Szczególnie żal dwóch meczów w stolicy, a już najbardziej tego drugiego. Przestoje w grze zabiły szansę na wyrównaną rywalizację. Tej nie zabrakło w trzecim spotkaniu. To była ostatnia okazja do tego, by odwrócić wynik i doprowadzić do czwartego pojedynku. Niestety, próba ta się nie powiodła. Przegraliśmy trzeci mecz, a tym samym walkę o piąte miejsce. Sezon zakończyliśmy na szóstym miejscu.

Jaki był to zatem sezon dla naszej drużyny? Na pewno nierówny, pełen szarpanej gry. Na pewno też nie do końca satysfakcjonujący, ale i też nierozczarowujący. Walczyliśmy. Zaangażowania na pewno nam nie brakowało, ale niestety się nie udało. Po raz drugi z rzędu zakończyliśmy sezon na szóstym miejscu. Jednak z całą pewnością pozycji tych nie można porównywać. Szóstka przed rokiem była rozczarowaniem, aspiracje bowiem były znacznie wyższe. Teraz może i pozostaje niedosyt, ale jednak wydaje się, że zakończyliśmy sezon na pozycji, na której powinniśmy byli go zakończyć i która – oceniając z przebiegu całych rozgrywek – po prostu nam się należała.

Wydaje się zatem, że idealnie pasują tutaj słowa Michała Masnego - „Gdy awansowaliśmy do szóstki, bardzo się z tego cieszyliśmy i naprawdę mogę powiedzieć, że to był dla nas sukces. Niestety później sporo tych przegranych myślę, że zepsuło cały wynik sezonu" . I choć może słowo „zepsuło" jest tu trochę na wyrost, to jednak niedosyt pozostaje... Ostateczną ocenę pozostawiam jednak Wam, drodzy kibice.

Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.walinski.fora.pl Strona Główna -> Plus Liga Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin